Dzień Poezji i nie tylko w XIII dzielnicy Budapesztu
Przy Placu im. Attili Józsefa wznosi się piękny pomnik tego znanego węgierskiego poety. Rok rocznie data urodzin poety – 11 kwietnia to Dzień Poezji na Węgrzech, obchodzony w sposób bardzo uroczysty. Uczniowie okolicznych szkół, zwycięzcy rozmaitych konkursów recytatorsakich deklamują pod pomnikiem najpiękniejsze wiersze tego wybitnego poety, a potem jest składanie wieńców.
Ale dla nas Dzień Poezji to także okazja do spotkań literackich z polskimi poetami zamieszkałymi na Węgrzech, zwłaszcza że wszystkie imprezy narododwościowe są otwarte dla wszystkich chętnych, pragnących wziąć w nich udział.
Samorząd Narodowości Polskiej XIII dzielnicy Budapesztu mający swą piękną siedzibę w Domu Narodowości (Nemzetiségek Haza) zorganizował 24 kwietnia spotkanie ze znanym powszechnie nie tylko wśród Polaków, ale i Węgrów, a także przedstawicieli innych narodowości (był bowiem przez wiele lat przewodniczącym Ogólłnokrajowego Samorządu Mniejszości Polskiej na Węgrzech) dr. Konradem Sutarskim , poetą, pisarzem, tłumaczem literackim, twórcą i dyrektorem M;uzeum i Archiwum Węgierskiej Polonii oraz naszym fraszkopisarzem z Győr, Wawrzyńcem Markiem Rakiem.
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się zestawienie tych dwóch poetów zaskakujące, bowiem każdy z nich reprezentuje inny gatunek poezji. Tak w istocie jest. Ale dzięki temu wieczór okazał się bardzo ciekawy. Twórczości Konrada Sutarskiego nie trzeba było przedstawiać, bo jest ona powszechnie znana, Poszczególne tomiki fraszek (sześć) Marka Raka ukazały się w Polsce w Bibliotece Świętokrzyszkiej, stąd pewnie autor bardziej jest w Polsce niż na Węgrzech, Szkoda, bo mógłby się już doczekać przekładu swoich niezwykle barwnych krótkich , satyrycznych utworów, podejmujących najciekawsze tematy życia współczesnego, a więc i znanego nam polonijnego podwórka.
Poza spotkaniem z tymi dwiema litewrackim indywidualnościami byla jeszcze inna okazja do świętowania: 91. urodziny naszej najstarszej Polki, pani Rozalii Szakalaly, która dokładnie przed 70 laty w 1943 roku przybyła na Węgry jako uchodźca wojenny z Polski. A potem została na stałe, poślubiwszy Węgra, z którym miała dwie córki. Jedna z nich, Irena Szabó, która mieszka w XIII dzielnicy zawsze towarzyszy mamie we wszystkich naszych spotkaniach, druga zaś (mieszka poza Budapesztem), podobnie jak i mężowie obu rzadzie,j, ale utrzymują z nami kontakt..
Był to bardzo wzrusiający moment zarówno dla jubilatki, jak i nas wszystkich, licznie zgromadzonych, kiedy mogliśmy odśpiewać już nie tradycyjnie “Sto lat”, ale Sto pięćdziesiąt” i w zdrowiu, i w szczęściu.
(Akor)