Jednym z najpiękniejszych świąt w polskiej, ale nie tylko, tradycji jest z całą pewnością Boże Narodzenie, które przede wszystkim kojarzy się choinką, Wieczerzą Wigilijną, podczas której serwowane powinno być 12 dań, oczywiście bezmięsnych. Nie może się obyć bez łamania się opłatkiem i składania sobie wzajemnie płynących z serca życzeń, no i naturalnie jednego nakrycia na stole więcej dla niespodziewanego gościa – wędrowca. Dla mnie jeszcze, przedstawicielki tego pokolenia 60+ obchody święta Narodzenia Bożej Dzieciny, święta pełnego radości jak to powinno być również w przypadku każdego nowonarodzonego członka rodziny, przygotowania do jego obchodów zaczynały się dużo wcześniej, kiedy cała rodzina zasiadała do robienia stroików na choinkę, której stawianie nie jest co prawda starym polskim zwyczajem (wywodzi się z Niemiec z XIX wieku), ale obecnie bez niej nie możemy sobie nawet wyobrazić tego święta.
Boże Narodzenie to była i jest także okazja do spotkań i tej większej rodziny, jaką czujemy się wszyscy Polacy i ludzie polskiego pochodzenia, żyjący na obczyźnie, w naszym przypadku na Węgrzech.
Pamiętam jeszcze czasy, kiedy na Węgrzech działało jedyne polskie Stowarzyszenie – Polskie Stowarzyszenie Kulturalne im. Józefa Bema. Na spotkania przed Bożym Narodzeniem, zwane powszechnie polonijną wigilią przychodziło tak dużo osób, że siedziba dosłownie pękała w szwach. Później już, kiedy kolejno zaczęły tworzyć się samorządy narodowościowe w różnych dzielnicych, inne organizacje, zaczenie tej „wspólnej wigilii” jakby rozmyło się, ludzie często nie wiedzieli, gdzie iść świętować, nie narażając się na krytykę tych, czy innych organizatorów. Wielka szkoda, że do dzisiaj nie potrafimy tego rozwiązać. W ubiegłym roku było podobnie. Spotkanie przedwigiline tego samego dnia (16 grudnia) i w bardzo podobnym czasie odbywało się aś w trzech miejscach: IV dzielnicy Budapesztu, w V dzielnicy, którego organizatorem jest już od wielu lat tradycyjnie Stołeczny Samorząd Polski , współpracujący ze Stowarzyszeniem Kulturalnym „Polonia Nova”, Samorządami Narodowości Polskiej II, VIII, XIII , XVIII dzielnicy oraz w Stowarzyszeniu Im. Gen. Józefa Bema. Były osoby, co prawda nieliczne, którym udało się wziąć udział we wszystkich tyh uroczystościach.
Zdaniem wielu najpiękniej wypadła „Wigilia” Samorządu Stołecznego, gdzie poza tradycyjną wieczerzą i łamaniem się opłatkiem był również bogaty program artystyczny przygotowujący nas do tego pięknego święta. Dzieci, – chór „Kleksiki” oraz przedszkolaki i uczniowie szkoły Polskiej im. S. Petőfiego wystąpiły z pięknym programem artystycznym słowno- muzycznym, a kwartet Grzegorza Barana z Egeru wykonał na fletach kolędy polskie i węgierskie.
Oczywiście nie obyło się bez pięknie przygotowanej wieczerzy, niezupełnie może wigilinej , bo wg tradycji Polacy nie spożywają wówczas potraw mięsnych, zostawiając to dopiero na pierwszy dzień świąt.
Ksiądz Andrzej z Szentendre, występujący również jako artysta ze swą grą na harmonii, odmówił krótką modlitwę i udzielił błogosławieństwa, a potem były już tylko niekończące się rozmowy.
Dzieci- artyści otrzymali piękne prezenty ze słodkościami, niektóre w strojach aniołków wszystkim przybyłym na to spotkanie wręczyły po tabliczce polskiej czekolady.
I tak przy okazji nasuwa mi się refleksja, czy nie warto byłoby jednak odświeżyć ideę byłej ambasador p. Joanny Stempińskiej, by wspólnie zorganizować spotkanie wigilijne dla wszystkich Polaków i związanych z polskością, nawet wynajmując ogromną salę, aby wszyscy mogli się pomieścić? Może warto się nad tym zastanowić już dzisiaj, na początku roku?